Naga prawda

Pewnego dnia obudzisz się z przeświadczeniem, że wszystko, co do tej pory Cię spotykało było i jest jedynie wynikiem Twoich pojedynczych wyborów, których dokonywałeś TY- sam bez nacisku, bez żadnej presji. Wyborom, na które miałeś wpływ i podejmowałeś je w przeświadczeniu, że są właściwe. Korzystne dla Ciebie i może czasami dla innych ludzi. Wszystko skupiało się na Tobie. Tu i teraz było Twoim życiem… życiem utkanym z obrazu zapamiętanych chwil; momentów, które Tworzyły Ciebie takim, jakim jesteś-Teraz. Dlatego jeśli stoisz tak jak ja w tej chwili nad krawędzią, przed dylematem – działać na swoją korzyść, czy może poświęcić się dla dobra kogoś innego, a może pozostawić wybór losowi… Nie wahaj się – działaj! Bo człowiek jutro albo za miesiąc z pewnością zapomni, co powiedziałeś lub co zrobiłeś, ale nigdy nie zapomni jak się przy Tobie czuł…

Nigdy nie byłam zbyt dobra w podejmowaniu właściwych decyzji. Raniłam i doprowadzałam do skrajności, manipulowałam i wypełniałam nadzieją, nasycałam dusze, karmiłam zmysły. Byłam trudną kobietą i chyba nadal nią jestem; nieprzejednaną, nieprzewidywalną; kobietą, która może i nie oczekiwała od innych niemożliwego, ale i tak w końcowym rozrachunku tą uciekającą pozostawiając jedynie wspomnienie, delikatne muśnięcie policzka ustami i niesamowity zapach perfum goszczący na mej skórze. Pozostawiałam niedosyt; ciepłych ust, dzikiego nieskrępowanego umysłu, który był kwaśny z przeplatanym słodkich upojeniem niczym kropla czystej wódki, która poniewierała, a którą oni i tak chcieli pić…

Pewnie zastanawiasz się, po co rozpoczęłam pisać tego bloga, otóż, aby poznać samą siebie, przyjrzeć się z bliska bestii, którą niewątpliwie jestem, a którą tak długo trzymałam w okowach, którą unikałam za wszelką cenę, i którą podziwiałam z daleka…

Podróż po mej grzesznej duszy czas zacząć, usiądź wygodnie i wypowiedz cichym szeptem me imię…

Będziesz pragnął abym stanęła oparta w progu i przeniknęła w Twoje życie, które wypełnię swoim gorącym oddechem, przestrzeń i subtelnym dotykiem; wsunę się pod ubranie, ubranie, które zechcę zedrzeć z Ciebie i rozrzucić po całej podłodze; dociskając Cię w pożądaniu spojrzeniem do stanu uległości; możesz dać się prowadzić przez mnie lub ująć mnie mocniej za pośladki i podnosząc przycisnąć do ściany pokazując mi, kto tej nocy będzie miał władzę.

Dodaj komentarz